United States or Suriname ? Vote for the TOP Country of the Week !


Księga wykazywała, że dwie osoby stanęły w hotelu, po zatrzymaniu się tam sir Henryka: niejaki Teofil Johnson z rodziną, przybyły z Newcastle i pani Oldmore ze służącą, z High Lodge, Alton. Zdaje mi się, że znam tego Johnsona rzekł Holmes do portyera. Wszak to adwokat: siwy, utyka na nogę. Przeciwnie: ten pan Johnson jest właścicielem kopalni węgla, bardzo ruchliwy, w wieku pana.

Kto wiedział, że pan zatrzyma się w Northumberland Hotel? spytał Holmes, spoglądając bystro na swego klienta. Nikt nie mógł wiedzieć. Zdecydowałem się dopiero po spotkaniu doktora Mortimer. Doktor Mortimer mieszkał już tam zapewne? Bynajmniej. Zatrzymałem się u znajomego odparł doktor. Nie było żadnych poszlak, wskazujących, że chcemy stanąć w tym właśnie hotelu.

Dalej: słowa nie naklejone w prostej linii; i tak, naprzykład, życie nie jest na swojem miejscu właściwem. To świadczy o niedbałości lub o wzruszeniu. Przypuszczam raczej to ostatnie. Korespondent śpieszył się widocznie... ale dlaczego? Wiedział, że list, wrzucony wieczorem, choćby najpóźniej, dojdzie rąk sir Henryka nazajutrz przed jego wyjściem z hotelu.

Ależ to Wikcia! wołał Wikcia z Grand hotelu w Łodzi ta... co się tu w Warszawie teraz puszcza! Lewek głowę podniósł i ogłupiałym wzrokiem na śmiejącego się patrzał. =Małpa.=

Przepraszam pana, która godzina? zapytał go Krasnostawski, pamiętając, zegarek zostawił przez roztargnienie w hotelu. Staruszek malutki, siwiuteńki, o jowialnym wyrazie twarzy, zerknął przyjaźnie na młodego człowieka, oczy przymrużył i roześmiał się głośno i dobrotliwie.

W około niego roiło się teraz od eleganckiej, wytwornej publiczności; piękne kobiety, ubrane bogato i gustownie, wymuskani panowie przechadzali z wolna przed olbrzymim i urządzonym z wielkim komfortem hotelem "National", towarzyskie kółka siedziały grupami na bambusowych fotelach bawiono się wesoło; wykwintnych gości pełno było również i wewnątrz hotelu, we wspaniałych salach na dole; przez otwarte na ścieżaj okna dochodziły dźwięki walca tańczono.

W środkowym korpusie hotelu, cofniętym w tył, pomalowanym na jasnoróżowy kolor, prawie wszystkie okna były otwarte. Tylko na dole jedno okno miało przymknięte szaro brudne okiennice, krzywe i popaczone. Okiennice te były od wewnątrz śrubą ujęte. Kelner palcem na okno wskazał: O! Lecz żydówka wykrzywiła się ze złością. Ty, panie Marciński, palcem nie pokazuj!

A Roman całkiem swobodnie poddać się im mógł po raz pierwszy od bardzo dawna; nie oczekiwał bowiem na nikogo, był sam zupełnie; żonę, cierpiącą na migrenę, pozostawił w hotelu na własne jej żądanie. Dotąd zaś po prostu nie miał czasu pomyśleć, wniknąć w siebie.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają