United States or Russia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Przemijały w milczeniu talerze i dania: Przerwał nareszcie nudny tok obiadowania Gość niespodziany, szybko wpadając gajowy; Niezważał nawet że czas właśnie obiadowy, Podbiegł do Pana; widać s postawy i z miny Że ważnéj, i niezwykłéj jest posłem nowiny. Ku niemu oczy całe zwróciło zebranie. On odetchnąwszy nieco, rzekł: Niedźwiedź Mospanie!

Dzierżymirski na to znowu pochlebstwo nowe w milczeniu nisko pochylił tylko głowę i powstał z siedzenia. Gość jednocześnie z krzesła zerwał się szybko. Dziękuję i uciekam, panie prezesie, czas to pieniądz, a przysłowie to nigdzie chyba lepiej, niż tutaj, zastosowanem być nie może.

Pan Sherlock Holmes zwykł był wstawać późno, o ile nie czuwał przez całą noc, a zdarzało mu się to nieraz. Otóż owego dnia wstał wyjątkowo wcześnie. Jadł śniadanie. Stałem przy kominku. Schyliłem się i podniosłem laskę, którą nasz gość zostawił wczorajszego wieczoru.

A dziś, uczucie drzemiące i ukryte na dnie duszy przed sarkazmem ócz i języków ludzkich, przeobraziło się już było w prawdziwy kult... Codzienny gość Gowartowa, Krasnostawski, poza obowiązkami, żył "prawdziwie" w dniu godzin tylko kilka, t.j. tych parę właśnie, podczas których obcował z Olą, młoda kobieta zaś stanęła w duszy jego, nie złożonej, nieprzesubtelnionej, lecz szczerej, pięknej i prostej na piedestale świętości prawdziwej!

Ciekaw jestem, czego doktor Jerzy Mortimer zażąda od Sherlocka Holmes, specyalisty od przestępstw kryminalnych... Proszę! Do pokoju wszedł nasz gość. Jego powierzchowność zdziwiła mnie bardzo. Nie wyglądał na prowincyonalnego lekarza. Był wysoki, szczupły, miał nos wązki, wysuwający się ostro z pomiędzy oczu przenikliwych, zasłoniętych ciemnymi okularami, w złotej oprawie.

Gość nieznajomy był niskiego wzrostu; twarz miał myślącą, ruchliwą i zmienną, cała zaś jego powierzchowność, wyraźnie zdradzać się zdawała, kogoś ze sfer finansów, lub przemysłu. Przeniósłszy niebawem wzrok z twarzy Dzierżymirskiego na otaczające go sprzęty w gabinecie, pobieżnie przyglądać mu się zaczął.

Zawżdy z wawrzynów drzewo wolności wykwita. Tylko smutno, że nam ach! tak się lata wleką W nieczynności! a oni tak zawsze daleko! Tak mówiąc, spojrzał zyzem, gdzie śród biesiadników Siedział gość Moskal; był to pan kapitan Ryków, Stary żołnierz, stał w bliskiéj wiosce na kwaterze, Pan Sędzia go przez grzeczność prosił na wieczerzę.

Więc do porządku wykli domowi i słudzy; I przyjezdny gość, krewny albo człowiek cudzy Gdy Sędziego nawiedził, skoro pobył mało, Przejmował zwyczaj, którym wszystko oddychało.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają