United States or Myanmar ? Vote for the TOP Country of the Week !


W półświetle tem, kto znał za życia Romana Dzierżymirskiego, z łatwością mógł go poznać teraz w stojącej rzeźbie z marmuru. I idącego przechodnia przykuwało do miejsca zdziwienie nagłe.

Jakoż po wszystkich izbach panował ruch wielki, Roznoszono potrawy, sztuczce i butelki; Męszczyzni tak jak weszli, w swych zielonych strojach, S talerzami, s szklankami, chodząc po pokojach, Jedli, pili, lub wsparci na okien uszakach, Rosprawiali o flintach, chartach i szarakach; Podkomorstwo i Sędzia przy stole; a w kątku Panny szeptały s sobą; niebyło porządku, Jaki się przy obiadach i wieczerzach chowa, Była to w staropolskim domie moda nowa; Przy śniadaniach, Pan Sędzia choć nuierad pozwalał Na taki nieporządek, lecz go niepochwalał.

Krasnostawski zżymnął się niecierpliwie; denerwował go zwykle ton rozmowy Ładyżyńskiego, dziś jeszcze bardziej rozgniewał go przycinek "herbu Rawita", będący widoczną alluzyą do używanych niegdyś przez niego biletów wizytowych: Rawita-Krasnowstawski. .

Wstał, nie wiadomo podnieść, czy odpychać, Kilka słów potem wymówił goręcej; A potem milczał i nie mówił więcej. I było cicho. Znowu postać w bieli, Przemknie się ku drzwiom, klamką zaszeleści: Czy uprosiła, czy się nie ośmieli Prosić go dłużej już w swój gmach niewieści Odeszła księżna. Książę do pościeli Wrócił legł. Cicho, i widać w tej cisze, Ze go sen twardy w prędce ukołysze.

Wówczas matka musiała długo wołaćJakubie!” i stukać łyżką w stół, zanim wylazł z jakiejś szafy, oblepiony szmatami pajęczyny i kurzu, z wzrokiem nieprzytomnym i pogrążonym w zawiłych, a jemu tylko wiadomych sprawach, które go zaprzątały.

Więc przystąpiwszy Anhelli do tych co szli na pracę z młotami, zapytał jednego z nich cichym głosem; kto był ten umarły i z jakiéj choroby skończył. Na to mu odpowiedział człowiek blady i aresztant.... Ten o którego pytasz, xiędzem był, ja go znałem; spowiadał żonę moją i dzieci w ojczyźnie.

Jakiem było to jego życie, za które go chwalono i na wzór dorastającej okolicznej młodzieży podawano!.. Czyż od chwili, kiedy po raz ostatni z murów wszechnicy zabrzmiały za nim hasła świetnej młodości, nie był to jeden nieprzerwany upadek, powolne pogrążanie w trzęsawisku codziennych trosk i codziennych rozkoszy?

Gdy mu ktokolwiek zrobił jaką uwagę, odpowiadał chrapliwym głosem: Odsuń się, bo cię psom oddam na pożarcie a krwią twoją drzwi mego przedpokoju pomalować każę! Miał lat dwadzieścia i skończył dwie klasy. Nie było siły ludzkiej, któraby go skłoniła do powrotu do szkół. Uczył sięprywatniedoprowadzając zwykle nauczycieli do rozpaczy, lub do dzielenia z nim nocnej rozpusty.

Drugi brat, zmarły przedwcześnie, był właśnie ojcem owego Henryka. Trzeci, Roger, był synem marnotrawnym, żywą podobizną duchową starego Hugona. Tyle nabroił w Anglii, że nie mógł już tu przebywać, uciekł do Ameryki środkowej i umarł w roku 1876-ym na żółtą febrę. Henryk jest ostatnim z Baskervillów. Za godzinę i pięć minut mam go spotkać na dworcu Waterloo.

*Pani Kapulet.* Nie ma w Weronie równego mu kwiatu. *Marta.* Co to, to prawda: kwiat to, kwiat prawdziwy. *Pani Kapulet.* Cóż, Julio? Będzieszże mogła go kochać? Dziś w wieczór ujrzysz go wśród naszych gości.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają