United States or Saint Martin ? Vote for the TOP Country of the Week !


Klnę cię na żywe oczy Rozaliny, Na jej wysokie czoło, krasne usta, Wysmukłe nóżki i toczone biodra Z przyległościami, abyś się przed nami W właściwej sobie postaci ukazał. *Benwolio.* Gniewać się będzie, jeśli cię usłyszy. *Merkucio.* Co się ma gniewać?

A jednak nie mogłem ztamtąd odejść, i wtedy... znów tam przyjdę. Co pan tu robi? Przedemną stał robotnik, z oskardem i łopatą na ramieniu. Spoglądał na mnie bystro. Przyglądam się rzece. Tak... a gdzie pański kapelusz? Wpadł do wody. A gdzie pan mieszka? Na rue des Ecoles. Nudziły mię te pytania i ciekawe spojrzenia, lecz doprawdy nie miałem jakoś siły się gniewać.

Nie stanowczo, nikt nie mógł się na Żabusię gniewać, lecz przeciwnie, każdy musiał uwielbiać jak wcielenie dobroci, wdzięku i prostoty.... Była ona uosobieniem kobiecości. Miała tyle tkliwości w spojrzeniu, w głosie, w ruchach łaszącej się kotki, że rozkosz było patrzeć, gdy na paluszkach skradała się, aby uszczypać drzemiącego męża, lub nasypać pieprzu w otwartą buzię córki...

Śmiała się potem rozkosznie i wdzięcznie przeginając, zasypywała pieszczotami przerażonego męża, lub skrzywioną dziecinę... mówiła przytem cieniuchnym głosikiem: Nie gniewać się na Żabusię!... Więc mąż uśmiechał się do tego biało-różowego zjawiska, dziękując Bogu, że dziecinne usposobienie żony pozwoli mu nie lękać się o naruszenie z jej strony wierności małżeńskiej...