United States or Belize ? Vote for the TOP Country of the Week !


Anioł patrzeć się zdaje na Romana, ze współczuciem, spod rzęs spuszczonych, oczyma żyjącego jakby ducha. Nad urną, którą trzyma w dłoniach i tuli do piersi i unieść z sobą jakby pragnie w zaświaty, odrzeźbiony, palący się ognik płonie rzeczywistem światłem, pieszczony ostatnim promyczkiem słońca!.. Wreszcie i on zupełnie gaśnie.

Pańska ręká mię dotknęłá, Wszytkę mi rádość odięłá: Ledwie w sobie czuię duszę. Y podobno dáć muszę. Lubo wstáiąc goré iáśnie, Lubo padnąc Słońce gáśnie: Mnie iednáko serce boli, A nigdy sye nieutoli. Oczu nigdy nie ususzę, Y ták wiecznie płákáć muszę: Muszę płákáć: o móy boże, Kto sye przed tobą skryć może?

A wkoło niego tymczasem gaśnie już całkiem łuna zachodu... Jak przed chwilą, niby dotknięte czarowną różdżką, ożywiały się posągi z marmurów, tak teraz kolejno do martwoty swej powracają.

Rzeźwią się wiatry, dzienna wolnieje posucha, Na barki Czatyrdahu spada lampa światów, Rozbija się, rozlewa strumienie szkarłatów, I gaśnie. Błędny pielgrzym ogląda się, słucha: Już góry poczerniały, w dolinach noc głucha, Źródła szemrzą jak przez sen na łożu z bławatów, Powietrze tchnące wonią, muzyką kwiatów, Mówi do serca głosem tajemnym dla ucha.

Czasem wymkną się w górę przez trawy zielenie Jakby dwa wodotryski, dwa rogi jelenie, I mignie między drzewu zwierz żółtawym pasem, Juk promień kiedy wpadłszy, gaśnie między lasem. I znowu cichość w dnie. Dzięcioł na jedlinie, Stuka z lekka i daléj odlatuje, ginie, Schował się, ale dziobem nieprzestaje pukać, Jak dziecko gdy schowane, woła by go szukać.

Nagle jednak drzewa parku szumieć poczynają wraz głośniej, księżyc gdzieś ginie, przepada, chmurki zaś drobne pokrywać zaczynają coraz gęściej niebo dotąd pogodne... I zefirek leciutki, wpadłszy do salonu przez balkonowe drzwi, hulać po nim zaczyna... Jeden płomyczek u świec gaśnie, drugi w pobliżu okna pali się wciąż, dygocąc...

Słowo Dnia

powietrzem

Inni Szukają