United States or Egypt ? Vote for the TOP Country of the Week !
Bieganina, ruch, zgiełk, ogarnęły go natychmiast, oszołomiły chwilowo całkiem; w parę minut dopiero, zoryentowawszy się, poszedł Dzierżymirski do rewizyjnej sali, gdzie pobieżną z bagażem swym załatwiwszy formalność, w kwadrans później znalazł się już w dorożce, na bulwarach.
Poczem, gdy pieniądz ów schowała, obsypując ofiarodawcę swego potokiem słodko przyprawionych komunałów, zadzwonił na lokaja: Posłuszny, zjawił się sługa za chwilę. Proś pana hrabiego! rozkazał Dzierżymirski. Już wyszedł.
Do gabinetu wszedł młodzieniec bardzo wysoki, ubrany modnie, o powierzchowności wytwornej i pańskiej, oraz ruchach naturalnych, swobodnych, nerwowych nieco tylko i zbyt prędkich. Przeprosiwszy pośpiesznie siedzącego przemysłowca, Dzierżymirski zerwał się na widok wchodzącego.
Dzierżymirski w tem miejscu uśmiechnął się pobłażliwie sarkastycznie, lecz słuchał w milczeniu dalej.
Poza obszernym placem, bieleje kwadrat wielkiej kolumnady, zieleń świeża ramuje ją wdzięcznie. To już miasto umarłych, jeden z najpiękniejszych włoskich pomnikowych cmentarzy, medyolańskie "Cimitero Monumentale." Powóz podjeżdża bliżej nieco, Dzierżymirski wysiada i idąc piechotą, kieruje się ku rysującej się teraz całkiem już wyraźnie i okazale, cmentarnej kolumnadzie wejściowej.
Ola jeszcze bardziej przytuliła się do męża, jakby szukając obrony przed czemś, czy przed kimś, Dzierżymirski silniej przygarnął ją do siebie. Równocześnie, jakby kierowane wzajemnym odruchem jednomyślnym i uczuciem wzajemnem, twarze ich zbliżyły się i złączyły usta!...
Dawno bardzo nie bawiący już w Paryżu, pamiętający go zaledwie w zamglonem tylko wspomnieniu, z minionych lat młodzieńczych, Dzierżymirski, w skupieniu i z nabożeństwem w duszy, wpatrzony, milczący, z głową pochyloną, zadumał się przed trumną cesarza Francyi.
Przede wszystkiem wracał spokojny. Niezrozumiały na razie, subtelny bardzo, posiadający jednak pewną podstawę ściśle logiczną, owładnął nim wtedy w duszy proces dedukcyjny, i zwyciężył. Roman Dzierżymirski, cały pogrążony w swych wspomnieniach, odsłonił twarz, machinalnie powstał, i oparłszy się o balustradę, wpatrzył w bezmiar morza, coraz ciemniejszy i cichszy.
Roman spuścił oczy i myślące czoło, oraz począł pisać dalej, najspokojniej w świecie. W pokoju zaległo milczenie, przerywane li tylko zgrzytem pióra po papierze. Gdy Dzierżymirski list skończył, podniósł machinalnie oczy na nieznajomą.
Dzierżymirski ścisnął zlekka rączkę żony i zręcznie wycofał się z platformy, zdążając po schodkach na dół, do stacyi kolejki zębatej, zwanej "funiculaire," a łączącej w pięciu minutach czasu górę z miastem. Zajęte lornetowaniem krajobrazu którego wdzięk teraz dopiero, po chwilowem wyczerpaniu tematu rozmowy, zdołał przemówić do ich poczucia piękna.
Słowo Dnia