United States or Iran ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ale dziewczyna, będąc skromną, i bogobojną, obawiała się go, jak szatana. Otóż pewnego na jesieni, w dzień świętego Michała, ów Hugon na czele pięciu czy sześciu kompanów, zakradł się do farmy i uprowadził dziewczynę, korzystając z chwili, gdy ojciec i bracia jej byli nieobecni.

I płaczesz płaczesz szlochami krwawemi, Żeś nie mógł chwili przytulić do siebie, Żeś nie mógł chwilkę zatrzymać na ziemi, Żeś widział niebo lecz nie postał w niebie! Ach! czas jest gorżki ach! czas jest okrutny! I człowiek w czasie żyjąc żyje smutny. Módl się Ty za mnie gdy z rozpaczy zginę Za winę ojców i za własną winę.

Popołudniowa, przedobiednia godzina cisza... Pałac pogrążony w milczeniu... W tej samej jednak chwili stojący na ganku strzelec, w pokornym zgięty ukłonie, podaje coś mężczyźnie, ubranemu w smoking.

Zdawała się ona być ze wsi, a Bogu duszę winna, ucierała w tej chwili swój nos zamaszyście, nieestetycznym i prymitywnym, ludowi naszemu właściwym sposobem, mrugając równocześnie małemi, zaszłemi krwią, jak u królika, oczkami.

Wyglądasz znośnie!.. zadecydowała Ola po chwili. Phi... tylko? To niezbyt pocieszające, odparł, śmiejąc się, Roman i wyszedł z Olą do przedpokoju. W bramie domu czekał już powóz odkryty; Dzierżymirscy wsiedli doń pośpiesznie, lokaj wskoczył na kozły i ruszyli.

Ola, po raz pierwszy, spojrzała nań uważniej. Twarz młodzieńca w tej chwili pozbyła się całkiem nałożonej konwenansowej maski światowca, złagodniała jakby i wypiękniała.

Jak pijana zwróciła się do stołu, na którym zaczęła ustawiać talerzyk i rozkładać na nim szynkę. Ręce jej drżały, widelca utrzymać nie mogła. Była w tej chwili bardzo szczęśliwa. Łzy jej oczy osłaniały mgłą wilgotną, serce biło w piersi bardzo żywo.

W czółno wskoczył, za drąg porwał, splunął w garść i od brzegu się odepchnął. W tej chwili ciemny pas, jakby od żałobnego całunu na wodę padł. Janek w pas ten wpłynął i nawet białe smugi, które zwykle czółno po sobie zostawia, krepy tej rozjaśnić nie mogły. Od strony wsi kołatały wciąż drewniane dzwonki i wlokło się jękliwe zawodzenie. Ha!... a! a!...

Więc ze śmiesznym pośpiechem poety korzystać chciał z okazyi, aby w szeregu pustych, bezsilnych słów roztopić pamięć tej chwili jedynej nadziemskiego widzenia i radości?

Dziwne, to życie, dziwne! omal że nie głośno wymówił Roman. 0! patrz, już plac św. Marka wesoło wykrzyknęła Ola w tej samej chwili, i wydobywszy miniaturowy zegarek, jednocześnie dodała: Wpół do siódmej! Zdążymy!.. Dzierżymirski nie podniósł uwagi żony, przelotnie spojrzał tylko w jej twarz, a widząc Olę uśmiechniętą, poweselał sam również.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają