United States or Martinique ? Vote for the TOP Country of the Week !


Była to chwila, kiedy czas, oszalały i dziki, wyłamuje się z kieratu zdarzeń i jak zbiegły włóczęga pędzi z krzykiem na przełaj przez pola. Wtedy lato, pozbawione kontroli, rośnie bez miary i rachuby na całej przestrzeni, rośnie z dzikim impetem na wszystkich punktach, w dwójnasób, w trójnasób, w inny jakiś, wyrodny czas, w nieznaną dymensję, w obłęd.

W żadnem oknie nie paliło się już światło, otulało je milczenie zupełne. Gondola, kołysząc się z lekka, unosząc co chwila swe przednie i tylne dzioby, płynęła spokojnie, z jednostajnym pluskiem wioseł i szmerem rozstępującej się pod nią fali. Przytuleni do siebie, dłuższą chwilę z ciekawością patrzyli Dzierżymirscy wokoło. Z ustek pierwszej Oli niebawem posypały się rozliczne uwagi.

Wyciągnąwszy się wygodnie w gondoli, Roman ujął znów kibić żony, i pieszcząc wargami jej szyję, począł mówić cicho, długo, ciągle. Czuł potrzebę mówienia; chciał zagłuszyć, odpędzić natrętne myśli, wspomnienia, przechodził z tematu na temat, śmiał się, dowcipkował, całował Olę co chwila. A ona szczebiotała również...

Westchnienie ciche podniosło pierś Gowartowskiego, brwi zmarszczył i zatopił się w myślach niepomny zupełnie otoczenia swego. Tymczasem zwierzyna co chwila podrywała się tam i ówdzie, przelatując blisko idącego machinalnie naprzód myśliwego.

Dzierżymirski, z powodu braku czasu spieszyć się zmuszony, szedł pomimowolnie szybko, zatrzymując się jednak co chwila to krócej, to dłużej, zniewolony ku temu pięknem, hojną ręką i dzięki niestrudzonym zabiegom, nagromadzonemu, tak obficie wokoło.

I pomyśleć, że słyszeliśmy jego jęki i nie mogliśmy nadbiedz mu z pomocą.... Gdzież jest ten pies przeklęty? Lada chwila może wyskoczyć z za skały... A gdzie Stapleton? Pociągniemy go do odpowiedzialności! Tak, nie omieszkam tego uczynić mówił Holmes. Stryj i synowie zostali zamordowani! to nie ulega wątpliwości.

Pełne wesela głosy dwojga młodych złączonym akordem przerywały co chwila milczenie i spokój "Canale Grande", padały i ślizgały się echem po ciemnej tafli jego wód, w których z kolei pławiły się cienie pałaców, złotym deszczem igrały gwiazdy i swawolił powiew wietrzyka, idącego z morza, pokrytego ciemnością, śniącego w oddali... Dostawszy się na pełnię wód kanału św.

Twarz jego, zazwyczaj pogodna, ironiczna, wyraża w tej chwili ból niekłamany. Zbliża się milcząco, opatruje płomyki świec, przestawia kwiaty, a poprawiwszy poduszkę zrzuca z głowy Gowartowskiego swawolną nić jesieni, i ukląkłszy, głowę opiera o katafalk, w bolesnej zadumie. Mija tak długa chwila. Poczem drzwi skrzypią znowu, na progu ukazuje się dorodna Krasnostawskiego postać.

On jej pomagał, szukając po całej pracowni porozrzucanych drobiazgów, które przed chwilą zrywali oboje drżącemi od namiętności rękami. Kapelusz zapadł gdzieś po za wielkie sztalugi, trzeba było go szukać... odsuwać draperye. Oczy ich spotkały się, ręce splotły w uścisku. Cała bezgraniczna, zmysłowa potęga zadrgała w tem jednem spojrzeniu.

Włoch z matki i duszą całą artysta, myślą wspominał on jeszcze widziane przed chwilą dzieła sztuki i pogodnem spojrzeniem ogarniał biegnące wokoło siebie tłumy, przepełnione kawiarnie i huczące pojazdy.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają