United States or Cook Islands ? Vote for the TOP Country of the Week !


Janek drogę od lat trzydziestu zna. Zmienił tylko od chwili ożenienia. Trzeba bowiem było ze dworu do karczmy właśnie koło chaty iść, chaty, którą mu jaśnie pani dała, kiedy Warkę z garderoby wziął i z „werczemdo dworu przyszedł.

Na to Stanisław rzekł mu słowem takiem: »Jesteś mi, prawda, w domu jedynakiem, Lecz, jeśli miła serce tobie święci, Jeśli rodziny poznasz dobre chęci: Uprośże Jana, niechaj zacznie swaty, Jak syn synową, przywiedź mi do chaty«. Te słowa, matko, wiernie wam odnoszę I w imię ojców o córkę was proszę; Niechaj Bóg dobre rodziny jednoczy!

Przyjdzie młodzian z obcych błoni Ojcu, matce się pokłoni; Zerwie panna swoje kwiaty, Do teściowej pójdzie chaty. Raz ostatni, rozmaryny, Uwieńczycie skroń dziewczyny! Zielona ruto na grzędzie , Nikt cię polewać nie będzie! Schludna chatka, choć uboga, Za rządnością pomoc Boga. Skrzeczy sroka na jaworze , Panna stroi się w komorze.

Może się wszystko inaczej wyświeci: Co z wiatrem przyszło, to z wiatrem przeleci. Lecz jeśli przyszła serce tobie święci, Jeśli rodziny poznasz dobre chęci, Uproś sąsiada, niechaj zacznie swaty. Jak syn synową, przywiedź mi do chaty«.

Tożbym leciał ku wschodowi Na sokolich piórach! Żyć, umierać Mazurowi Tylko na Mazurach! Matusia leży w grobie, A ja wędruję sobie, Do każdej chaty pukam I dobrych ludzi szukam. Na świecie sroga zima, A tu kożuszka niema, Nic prócz chusty, koszulki, Oj, biada bez matulki. Nieraz głód mnie przyciśnie, łza w oczach zabłyśnie. Nieraz chłód mnie przejmuje, Że rąk i nóg nie czuję.

Nic tylko próg, tej chaty próg, Gładzony wciąż utrudą nóg, A zdala w słońcu szumi las, I wiem, że w lesie niema nas! W dłoni już pełny dzierżysz dzban, Krew doń upływa z naszych ran, Nic tylko krew i tylko krew I dwojga ust wylękły śpiew, A zdala w słońcu szumi las, I wiem, że w lesie niema nas!

Spowiada się... rzekł do siebie, i zbliżywszy się do okna, spojrzał w zadumie. Tak samo, jak codzień, podlewano dzisiaj pod zbliżający się wieczór klomby kwiatów, tak samo zniżające się już słońce słało cienie na aleje parku, na staw, porozrzucane w ogrodzie ławki, na chaty sioła, i step w perspektywie. I tak samo będzie jutro, pojutrze zawsze!

Stary więc ów człowiek obnażył się ze wszystkiego aby wystarczył podatkowi i sługę onego zbogacił. A zabrawszy wszystko celnik wychodził z chaty mówiąc: oto masz jabłoń owocami okrytą, muszę z niéj wziąść dziesięcinę.

Spodem uwieńczon, jak w wianek, W maliny, ciernie i głogi; Boki ma strojne murawą, Głowę ukwieconą w kwiaty, A na niej czeremchy drzewo, A od niej idą trzy drogi: Jedna droga na prawo, Druga droga do chaty, Trzecia droga na lewo. Ja tędy płynę z wiciną, Pytam się ciebie dziewczyno, Co to za piękny kurhanek? =Dziewczyna.=

A ty pośpieszaj i chroń się przygody, Bo zawsze wiele ufa sobie młody; Przywieź twej przyszłej podarunek z drogiWiesław obojgu kornie ścisnął nogi I wyszedł z chaty, przenikniony cały, Że takich ojców niebiosa mu dały. Już miły wieczór uśmiechał się ziemi, Gdy wracał Wiesław z końmi kupionymi.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają