United States or Zimbabwe ? Vote for the TOP Country of the Week !


Aha!.. wykrzyknął z tryumfem Ładyżyński. Uderzenie znakomite, a rzadkie, jak kruk biały!.. Spojrzał na Krasnostawskiego. Ten ostatni, bez ceremonii zwrócony do okna, stał gdzieś zapatrzony, przez grzeczność w ostatniej tylko chwili obróciwszy się szybko ku mówiącemu. Barbarzyńco! wykrzyknął Ładyżyński, oburzony szczerze.

"Gołąbeczku mały, biały, Powiedz mi kochanku, "Czemu sobie piórka z piersi Skubiesz bez ustanku?! A gołąbek tak odpowie: —Piórka te, dzieweczko— —Na to mi, bym niemi dzieciomWyścielił gniazdeczko. —Więc choć sobie ból zadaję, —Słodkim on dla matki; —Każda matka dać gotowaŻycie za swe dziatki! #Dziecię i Koza.# "Powiedz-no mi kozo przecie "Na co rogi ci i bródka?

Nad główką jej, jakby w przeciwieństwie ptakiem czarnym, lecącym obok chwieje się duży ptak biały... Zjawisko śnieżnego ptaka trwa jednak bardzo krótko, bo oto jemu, wpatrzonemu uporczywie w swą towarzyszkę, zdaje się nagle, że pióra u skrzydeł tych mlecznych z lekka szarzeć poczynają, stopniowo ciemniejszą przybierając barwę...

W otaczające go, tętniące ruchem i pracą pola zapatrzony, na ciemnem tle parku nieposzlakowanie biały milcząco wsłuchiwał się dwór gowartowski w odgłosy, idące z łanów dalekich.

Twarz January Gowartowski miał wygoloną starannie, głowę piękną, z przyprószonym nieco włosem, a wąs sumiasty, biały, okalał mu wargi, wygięte nieco dumnie oblicze zaś jego, nacechowane jakby wyrazem wyniosłości, nerwowe, zmienne, znamionowało człowieka, na. pierwszy rzut oka, nader wrażliwego i uczuciowego może nad miarę.

Tam, rozbestwione, dając upust swej pasji, panoszyły się puste, zdziczałe kapusty łopuchów ogromne wiedźmy, rozdziewające się w biały dzień ze swych szerokich spódnic, zrzucając je z siebie, spódnica za spódnicą, ich wzdęte, szelestne, dziurawe łachmany oszalałymi płatami grzebały pod sobą kłótliwe to plemię bękarcie.

Biały anioł się schyla nad niewiary jeńcem I, całując go w czoło, przytłumionym głosem Szepcze: „To także od Niej!”... Z nagłym rumieńcem Zapłoniony odlata. A rycerz ukosem W ślad jego napowietrzny nieufnie spoziera I zachwiany w niewierze raz jeszcze umiera Ową śmiercią, co wszelkim pocałunkom wzbrania Budzić takich umarłych i w dniu zmartwychwstania!

Tęskniła za gwizdem pociągów, przelatujących wesoło po nasypie żółcącym się w oddali, pragnęła odetchnąć wonią kasztanów, płynącą z bukietu drzew ogrodu Inwalidów, z pośród których wystrzelał w górę biały, czysty gmach o harmonijnie pięknych liniach.

Rwie się w strzępy wichura, jakby szumna jej grzywa Rozszarpała się nagle o sękatą głąb lasu. Życie, niegdyś zranione, z żył we trwodze upływa, Coraz bardziej na uśmiech brak odwagi i czasu! Ponad zakres śnieżycy, ponad wicher i zamieć Duch mój leci ku tobie w świateł kręgi i smugi. Czyjaś rozpacz się sili w biały posąg okamieć, W biały posąg nad brzegiem ociemniałej jarugi.

Może szukają? razem wracać nie wypada; Więc Telimena w prawo pod ogród się skrada, A Tadeusz na lewo biegł do wielkiéj drogi; Oboje w tym odwrocie mieli nieco trwogi: Telimenie zdało się, że raz s poza krzaka Błysła zakapturzona, chuda twarz Robaka; Tadeusz widział dobrze, jak mu raz i drugi Pokazał się na lewo cień biały i długi, Co to było nie wiedział, ale miał przeczucie, Że to był Hrabia w długim, angielskim surducie.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają