United States or Uruguay ? Vote for the TOP Country of the Week !
Wreszcie w pożegnalnym rytmie ostatnie, donośne, słowa pieśni zabrzmiały polały się lawą jakby ekstazy, rozkoszy, upojenia, wstrząsnęły ścianami cichej komnaty, a dobiegły aż tu, pod stopy Dzierżymirskiego, i zgasły... Nastała drobna chwilka zupełnego milczenia, poczem, zgłuszony nieco oddaleniem, zabrzmiał oklask przeciągły, długi, szczery...
Aż wreszcie na rogu ulicy Stryjskiej weszliśmy w cień apteki. Wielka bania z sokiem malinowym w szerokim oknie aptecznym symbolizowała chłód balsamów, którym każde cierpienie mogło się tam ukoić.
Stary jegomość śmiał się co chwila serdecznie i jowialnie z dowcipów młodzieńca, panienka również rozmawiała wesoło i jeden tylko Dzierżymirski stanowił w tym akordzie dobranym kontrast aż nadto wyraźny, zachowanie się zaś jego milczące i bierny, li tylko konieczny, udział w rozmowie, świadczyły dobitnie, że to wszystko nudzi go nad wyraz.
Jest godne uwagi, jak w zetknięciu z niezwykłym tym człowiekiem rzeczy wszystkie cofały się niejako do korzenia swego bytu, odbudowywały swe zjawisko aż do metafizycznego jądra, wracały niejako do pierwotnej idei, ażeby w tym punkcie sprzeniewierzyć się jej i przechylić w te wątpliwe, ryzykowne i dwuznaczne regiony, które nazwiemy tu krótko regionami wielkiej herezji.
I nagle z tych rysów, naciągniętych do pęknięcia, wyboczył się jakiś straszny, załamany cierpieniem grymas i ten grymas rósł, brał w siebie tamten obłęd i natchnienie, pęczniał nim, wybaczał się coraz bardziej, aż wyłamał się ryczącym, charczącym kaszlem śmiechu.